Wisła Kraków przegrała kolejny, dziesiąty już mecz z rzędu i w tabeli Ekstraklasy zajmuje ostatnie -16 miejsce tylko z 11 punktami na koncie.
Wczorajszy mecz z Górnikiem Zabrze rozpoczął się dla Czerwonej Gwiazdy.
Już w 3 minucie meczu napastnik Wiślaków Paweł Brożek przyjął piłkę w polu karnym po dośrodkowaniu Michała Maka i ładnym technicznym strzałem pokonał bramkarz gospodarzy.
Co prawda po strzale Rafała Janickiego piłka wpadła do bramki zespołu z Krakowa, ale sędzia nie uznał gola z uwagi na pozycję spaloną jednego z zawodników Górnika i na przerwę zawodnicy Wisły schodzili do szatni z korzystnym wynikiem.
W 56 minucie do bramki Wisły trafił wprowadzony na boisko dwie minuty wcześniej Łukasz Wolsztyński doprowadzając do remisu.
Jeszcze Górnicy cieszyli się ze zdobytego gola, gdy strzałem z dystansu zawodnik gości Chuca pokonał Martina Chudego wyprowadzając Wisłę po raz drugi na prowadzenie w meczu.
W 75 minucie Jesus Jimenez doprowadził do wyrównania.
Kilka minut później Angulo był bliski wyprowadzenia Górnika na prowadzenie jednak po jego strzale piłka trafiła w słupek bramki Buchalika.
W 86 minucie sędzia “zwarował” dla Górnika rzut karny po faulu na Bashy na Davidzie Kopaczu. Na bramkę zamienił go Angulo, a Jimenez w doliczonym czasie gry ustalił wynik spotkania na 4-2 dla Górnika Zabrze.
Chociaż zawodnikom Czerwonej Gwiazdy nie można odmówić woli walki, organizacji gry i zaangażowania, to popełnione błędy w obronie zostały bezlitośnie wykorzystane przez przeciwników.
Co raz realny wydaje się scenariusz według którego Wisły możemy nie oglądać w przyszłym sezonie na boiskach Ekstraklasy.
W drugim rozgrywanym w piątek meczu na stadionie w Kielcach Arka Gdynia , w słabym, toczonym w wolnym tempie spotkaniu pokonała Koronę Kielce 1-0 po bramce Jankowskiego.