„Polexit”, to od pewnego czasu słowo, które słyszymy coraz częściej w Polsce i Europie. Co oznacza?
„Polexit” jest to określenie procesu ewentualnego (podkreślmy – czysto hipotetycznego na chwilę obecną) opuszczenia Unii Europejskiej przez Polskę.
Termin ten odnosi się bezpośrednio do Brexitu, jakim nazwano proces opuszczenia Unii przez Wielka Brytanie(od referendum do faktycznego opuszczenia struktur unijnych).
Czy Polska może wyjść z Unii Europejskiej, a Poleksit stać się faktem?
Kiedy w 2016 roku w Wielkiej Brytanii David Cameron ogłaszał referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, był przekonany, że w glosowaniu Brytyjczycy powiedzą zdecydowanie tak co do dalszego postania w UE.
Tak się jednak nie stało i jak wiemy dzisiaj, po kilka latach od referendum, Wielka Brytania, pracuje nad adaptacją przepisów biznesowo- gospodarczych do nowych, postbrexitowych realiów.
Przy okazji Brexitu kraj podzielił się na na dwa obozy- zwolenników i przeciwników wyjścia, a temperatura sporu nie oszczędziła niejednej brytyjskiej rodziny, konfliktując nawet najbliższe osoby. Bazując na doświadczeniach z Wysp można więc założyć, że teoretycznie wszystko jest możliwe.
Brexit stał się faktem
Z przeprowadzonego w tym miesiącu badania przez SW Research dla “Rzeczpospolitej” – 64,5 proc. ankietowanych zagłosowałoby za pozostaniem Polski w Unii w przypadku ogłoszenia referendum w tej sprawie.
Od kiedy 1 maja 2004 staliśmy się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej, przyzwyczailiśmy się do podróżowania bez granic i paszportów, do pracy w różnych krajkach na ternie Europy. Wydaje się więc, że raczej scenariusz ten z polskiej perspektywy jest mało prawdopodobny i też niechciany przez społeczeństwo.
Jest jednak jedno “ale”.
Biorąc pod uwagę pojawiające się głosy polskich polityków, możemy zacząć się martwić. Choć żaden z nich oficjalnie z Unii wychodzić nie chce, krytycznych wypowiedzi nie brakuje.
Słysząc o brukselskim biurokratycznym dyktacie, czy brukselskiej okupacji, może zapalić się w głowie lampka niepewności.
Sporów na linii Warszawa – Bruksela przybywa i to zarówno w kwestiach ideowych jak LGBT, ale również i prawnych, jak chociażby wniosek premiera Morawieckiego do TK o wykładnię dotyczącą relacji prawa krajowego do prawa Unii Europejskiej.
Jedna i druga strona przekonują do słuszności swoich racji, a w tle tego wszystkiego toczy się rozgrywka o gigantyczne pieniądze (nadal niewypłacone) dla Polski z tzw. funduszu odbudowy.
Uspakajając, nie zanosi się by Polska opuściła Unię, bo nie ma teraz takiej woli w społeczeństwie.
Jednak patrząc na relację polskich władz z unijnymi strukturami, trudno nie dorzucić do tego naparu łyżki sceptycyzmu i zadać pelne wątpliwości pytanie, czy aby to, z czym mamy do czynienia teraz, nie doprowadzi do sytuacji, w której cytując klasyka usłyszymy : „jestem za a nawet przeciw” czy , „nie chce ale muszę”.
Przeczytaj także:
W Wielkiej Brytanii życie napisało ciekawy scenariusz