Wakacje w pełni nic dziwnego, ze na plażach zrobiło się tłoczno. W krajobraz polskich, letnich kurortów nadmorskich nie wiedzieć czemu wkomponował się jeden element – parawan.
Jak do tego doszło, że gdzie okiem sięgnąć, w Polsce nad morzem widać parawany? Trudno stwierdzić kiedy dokładnie pojawiła się parawanowa moda. Od kilku lat różnokolorowe, o najróżniejszych wzorkach, są domena osób odpoczywających nad Bałtykiem.
W założeniach parawany maja zapewnić dwie rzeczy – odrobinę intymności , a także stanowić ochronę przed piaskiem zawiewanym przez wiatr. Skala „parawaningu” w Polsce jest jednak niespotykana.
Odwiedzając plaże w Hiszpanii, na Malcie lub innej turystycznej destynacji, standardem są leżaki i parasolki, za które wyspecjalizowane firmy pobierają opłaty dzienne, ale z odgradzaniem się parawanami na skale makro raczej nie ma mowy.
Ci, którzy z parawanów nie korzystają denerwują się, że przez to nie mogą swobodnie dostać się do morza. Faktem jest, że przejście plaży w godzinach szczytu, to swego rodzaju slalom parawanowy.
Najbardziej zdeterminowani wyruszają o poranku, by zająć miejsce jak najbliżej wody. Jak to mówią: „kto pierwszy ten lepszy”. Tak od porannych gadzin rośnie plażowe, parawanowe miasto.
Niestety bywa też tak, że parawany utrudniają dojazd służbom ratowniczym. Tak stało się chociażby wczoraj w Stegnie, gdzie jak donoszą polskie media ratownicy nie mogli dojechać do mężczyzny, który potrzebował pomocy, bo dojazd blokowały gęsto rozstawione parawany.
Służby apelują do plażowiczów, by pamiętali, że gdy zachodzi taka potrzeba, tworzyli tzw. korytarz życia z niezagospodarowaną częścią plaży, by umożliwić szybkie dotarcie do osób potrzebujących pomocy.
A co wy myślicie o parawanach nad polskim morzem? Czekamy na wasze komentarze i emaile. Piszcie do nas na [email protected]
Przeczytaj także:
Gdzie Polacy najczęściej udają się na wakacje?
Uważajcie podczas wypoczynku nad wodą