W ostatnich dniach media donoszą o rekordowo niskich notowaniach cen ropy naftowej.
Trzeba zaznaczyć, ze ropa z różnych miejsc wydobycia różni się znacząco.
I tak: mamy ropę WTI (West Texas Intermediate) z pól naftowych w Stanach Zjednoczonych, mamy ropę BRENT z pól na Morzu Północnym, mamy także ropę URAL, pochodzącą z rosyjskich źródeł na Uralu.
Cena ropy WTI (co ważne z dostawa w maju) spadła wczoraj do rekordowego poziomu – (- 37,63 USD) za baryłkę (159 litrów).
W dniu dzisiejszym na otwarciu notowań w kontraktach na maj cena wynosiła 1.7 USD, ale po kilku godzinach znów zanotowała spadek do wartości na poziomie ponizej zera.
Dlaczego ropa tanieje w Stanach Zjednoczonych?
Odpowiedzią jest gigantyczna nadprodukcja, i kończące się możliwości jej składowania. Popyt na ropę maleje, bo ropy potrzeba poprostu mniej.
Pandemia sprawiła, że zmniejszyło się zapotrzebowanie wśród konsumentów indywidualnych (w czasie kwarantanny zostajemy w domu, nie tankujemy samochodów tak często jak normalnie). Jeszcze większe znaczenie ma to, ze linie lotnicze wstrzymały swoje loty, a jak wiadomo to one są głównym odbiorcą ropy.
Dlaczego spadające ceny ropy mogą być niebezpieczne dla gospodarki w Rosji?
Jak wiadomo budżet Rosji budowany jest głownie w oparciu o surowce, takie jak ropa naftowa czy gaz ziemny. Dlatego spadające wpływy ze sprzedaży surowca, mogą oznaczać niższe wpływy do budżetu i powiększenie deficytu. Choć rosyjska ropa to tzw. ropa BRENT, która notuje niższe spadki niż ta amerykańska, to kilkuprocentowy spadek i tak może być dla rosyjskiej gospodarki katastrofalny.
Spadki cen ropy nie oznaczają jednak, że będzie wyjątkowo tanio na stacjach benzynowych.
Rafinerie muszą przerobić surowiec, państwo nałożyć podatki, akcyzy, zarobić muszą pośrednicy. Finalny odbiorca za benzynę, czy deasel zapłaci może mniej niż zwykle, ale ropa jako najbardziej gorący i rozgrzewający głowy i tak musi mieć swoją cenę.