Polacy po meczu z Francją zakończyli udział w Mistrzostwach Świata w Katarze.Pierwsza połowa meczu z Francją, pokazała inne oblicze naszej reprezentacji. Ofensywna gra od pierwszych minut, zaskoczyła nie tylko Francuzów, ale i kibiców.
Niewiele brakowało, a polska drużyna, po strzale Piotra Zielińskiego mogła objąć prowadzenie. Niewykorzystane sytuacje się mszczą – jak mówi stare porzekadło piłkarskie- i to Francuzi tuż przed przerwą objęli prowadzenie, po strzale Oliviera Giroud. W drugiej połowie reprezentacja znad Sekwany co raz bardziej dominowała na boisku i po dwóch bramkach niezawodnego Mbape prowadziła już 3-0. Polacy odpowiedzieli jedną bramką z rzutu karnego, po strzale Roberta Lewandowskiego.
Opinie o postawie naszej reprezentacji jak zwykle podzieliły Polaków. Jedni są zawiedzeni, inni podnoszą, że przecież wychodząc z grupy, odnieśliśmy największy sukces od 36 lat i pamiętnych Mistrzostw Świata w Hiszpanii, gdzie po wygranej z Francją, reprezentacja pod wodzą Antoniego Piechniczka zajęła 3 miejsce. Tą wersję zdaje się podzielać sztab szkoleniowy, piłkarze, a nawet polski premier, czego dał wyraz przekazując gratulacje polskiej reprezentacji.
Trochę na wyrost to tłumaczenie, skoro na Mistrzostwach Świata w Katarze wygraliśmy tylko jeden mecz. W potyczkach grupowych graliśmy przeciętnie, by nie powiedzieć słabo, ale przyjmowaliśmy ze zrozumieniem zapewnienia trenera Michniewicza, że jakość gry musi ustąpić nadrzędnemu celowi, jakim miał być awans do kolejnej rundy. Słowem tak mieliśmy grać, co już przed wyjazdem do Kataru zapowiedział Grzegorz Krychowiak.
I awansowaliśmy – po korzystnym wyniku w meczu Arabia Saudyjska- Meksyk, bilansem jednej bramki na plus.
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu z Francją usłyszeliśmy, że Francuzi nie mają słabych stron, a Mbape jest nie do zatrzymania przez polskich obrońców. A że gramy z Mistrzami Świata….. Słowem nic nie musimy.
Pomysłu na grę wystarczyło na pierwszą połowę, potem było już tak, jak zwykle. Przytaczane przez komentatora pod koniec meczu przez 10 minut statystyki meczowe z pierwszej połowy, miały chyba na celu jedynie nadanie kolorytu bladości naszych poczynań, na tle swobody, z jaką rozgrywali piłkę i naszych obrońców Francuzi.
Słowa Roberta Lewandowskiego po meczu o braku radości z gry, to chyba najlepsze podsumowanie tego, co widzieliśmy. Bo jak zrozumieć to, że reprezentacja, której liderem jest jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy napastnik na świecie, przez cały turniej jest niemal całkowicie odcięty od podań, a Grosicki, który w pięć minut które spędził na boisku, trzykrotnie rozmontował francuską obronę, niemal cały turniej przesiedział na ławce rezerwowych.
Pytań jest wiele, ale komu je zadawać, skoro to przecież nasz największy od 36 lat piłkarski sukces.