Felieton

Dzik osiedlowy

Dziś od rana przez Polskę przetacza się gorąca dyskusja na temat dzików. 

Wczoraj wieczorem dzik zaatakował na plaży w Międzyzdrojach dwa psy – informuje w głównym serwisie jedna ze stacji telewizyjnych. W kolejnym przekazie kobieta z województwa zachodniopomorskiego relacjonuje starania zainteresowania władz i służb miejskich problemem nękającej jej posesje rodziny dzików, które w konsekwencji braku reakcji i pomocy rodzinie rozszarpały jej psa.
Dwa lata temu sam, w drodze do Tarnowskich Gór cudem uniknąłem zderzenia z przebiegającymi drogę w biały dzień dużymi osobnikami. 

Słowem – dziki mają się w Polsce dobrze i to niemal w każdym rejonie kraju. 

Nie dalej jak trzy dni temu na Facebooku w grupie społecznej miasta, gdzie żyje moje rodzina zamieściłem pytanie, do kogo zwrócić się o pomoc w rozwiązaniu problemu paradującej po osiedlu lochy z młodymi. 

Odpowiedzi zdumiały mnie zupełnie i pokazały jednocześnie, że ilość ekspertów badających populację tych zwierząt w Polsce jest olbrzymia i wprost proporcjonalna do mnogości wyrażonych poglądów, ale i nie tylko poglądów.


Otóż już w drugiej odpowiedzi pod moim postem dowiedziałem się, że usiłuję znaleźć kogoś, kto wykona za mnie “mokrą robotę”- w domyśle dokona ostatecznego rozwiązania kwestii dzików, we wskazanej przeze mnie dzielnicy Krakowa. Ponieważ zaprotestowałem i odpowiedziałem, że wyrażony przez adwersarza pogląd jest co najmniej idiotyczny, w odpowiedzi przeczytałem, że jestem zwykłym…. ćwokiem.


Pojawiły się również rozważania filozoficzne pt.: “czy w imię potencjalnych zagrożeń mamy prawo zabijać”, czego zamieszczając pytanie w żaden sposób nie sugerowałem. 

Nie brakowało odniesień do wdzierania się na tereny do tej pory nota bene dzikie i dotąd zarezerwowane dla fauny i flory przez rządnych zysku developerów, niszczących ekosystem pod patronatem miejskich urzędników. Oczywiście nie robili by tego, gdyby nie było popytu, a tych “wsioków”, co to pchają się do miasta jest już za dużo- jak odniósł się do problemu ten, który dobił do przystani pod Wawelem 10 lat temu i poczuł się już pełnoprawnym mieszczuchem.


Ujawnili się również zwolennicy regulacji poczęć wśród dzików poprzez dosypywanie środków antykoncepcyjnych do paszy, którą dokarmia się je w porze zimowej.  


Oberwało się również… staruszkom. Tak, tak…tym moherowym beretom, co to do śmietników jedzenie wynoszą i dzikie rodziny na osiedla zapraszają. 


Ale nie brakowało również głosów pełnych troski o małe warchlaczki, co to od roku po dzielnicy biegają, z pieskami się bawią, a jeśli nasze pociechy się ich obawiają, to trzeba z nimi rozmawiać. Nie mogę tylko do dziś ustalić, czy należy rozmawiać z dziećmi o warchlaczkach, czy z warchlaczkami o dzieciach, bo autorka sugestii dziwnie zamilkła. Nie ma co tego roztrząsać. Skoro panuje idealna symbioza między rodziną ludzką a dziczą, to może i wkrótce ktoś wpadnie na pomysł i przeprowadzi akcję pt.: “Adoptuj dzika”?.


Słowem, jak zwykle wszyscy wiedzą wszystko i na wszystko mają odpowiedź, z wyjątkiem odpowiedzi na postawione pytanie. 


Tych, którzy realnie zainteresowani są pozbyciem się nieproszonych i uciążliwych gości z posesji, odsyłam do dyżurnego staży miejskiej, który połączy z odpowiednimi służbami (o czym poinformowała mnie Pani Edyta Ćwiklik- rzeczniczka Staży Miejskiej w Krakowie za co Jej serdecznie dziękuję).

Dołącz do nas, udostępniaj artykuły PolishNews24.com w social media:
Please follow and like us: